2011

Piotr przed początkiem sezonu 2011 był postrzegany jako jeden z trzech

liderów Falubazu Zielona Góra. Zespołu wzmocnionego Andreasem Jonssonem

oraz Jonasem Davidssonem miał jeden cel. Nikt o tym głośno nie mówił,

ale Falubaz miał odzyskać tytuł Drużynowego Mistrza Polska. W tym celu

w Zielonej Górze zatrudnienie znalazł Marek Cieślak, trener kadry

narodowej, który wcześniej związany był z zespołem z Wrocławia.



Starty

pod okiem Marka Cieślaka zmobilizowały zawodników zielonogórskiego

zespołu. Przygotowania do sezonu były bardzo intensywne. Piotr rozpoczął

je od treningów z miejscowymi juniorami. Koordynatorem tych zajęć był

szkolący na co dzień kickbokserów - Tomasz Pasek. Zajęcia

ogólnorozwojowe miały odpowiednio przygotować żużlowców do sezonu, tak

aby wytrzymali kondycyjnie trudy częstych startów.



Zajęcia na

sali w Zielonej Górze trwały od grudnia do końca lutego. W między czasie

Piotr wspólnie z pozostałymi krajowymi zawodnikami Falubazu wziął

udział w obozie narciarskim w Harrachovie. Pobyt w Czechach był nowością

dla Zielonogórzan. Marek Cieślak, miłośnik biegów narciarskich,

przygotował dla swoich podopiecznych intensywny plan zajęć. Pokonywanie

kolejnych kilometrów na trsach biegowych i zaliczanie kolejnych zjazdów

z Certovej Hory, przyniosły planowany efekt. Przy okazji Piotr oraz

koledzy z drużyny miał dobrą okazję do integracji z nowym trenerem.



Na

początku marca Piotr wspólnie z Patrykiem Dudkiem oraz Rafałem

Dobruckim udał się na Słowenię. Tamtejsze Krsko przywitało żużlowców

mroźną pogodą, ale na szczęście warunki torowe pozwoliły na pokręcenie

pierwszych kółek. PePe był jednym z pierwszych żużlowców, którym udało

się to w roku 2011. Dwa dni pobytu w Krsko pozwoliły poczuć pierwsze

prędkości i przeprowadzić pierwsze testy sprzętu. Piotr pojechał na

Słowenię ponownie tydzień później. Tym razem już indywidualnie z całym

teamem i bagażnikiem załadowanym po sufit nowymi silnikami. Cztery dni

intensywnych jazd i prób spowodowały, że Piotr wracał do Polski spokojny

i spełniony. Wszystko to miało na celu jak najlepsze przygotowanie się

do sezonu, jak najlepsze zgranie sprzętu a przede wszystkim słynnych już

nowych tłumików. Choć Piotr nie był ich zwolennikiem, to nie zamierzał

czekać na zmiany decyzji Centrali i trenował, trenował i jeszcze raz

trenował.



W między czasie PePe był wzorem do naśladowania dla

najmłodszych. Kacper Rogowski, Adam Strzelec i pozostali juniorzy

z zapartym tchem patrzyli jak sam Piotr Protasiewicz trenuje z nimi,

rozmawia i żartuje! Ten sam Piotr, który dla wielu jest sportowym idolem

teraz był na wyciągnięcie ręki a co najważniejsze nie unikał takich

kontaktów. Młodzi mogli się sporo nauczyć od doświadczonego kolegi

z drużyny. A ile się nasłuchali o przygodach, tych typowo żużlowych jak

i tych mniej związanych ze speedwayem to już ich. Z Kapitanem musieli

się

zżyć, w końcu w lidze to oni byli w trzech biegach jego partnerami.



Efekty

zimowych przygotowań przeszły najśmielsze oczekiwania. W lidze Kapitan

Falubazu dzielił i rządził. Najlepszy występ zanotował w mecz ze Stalą

w Rzeszowie, gdzie w sześciu startach uzbierał 17 punktów! Był jedynym

zawodnikiem Falubazu, który potrafił nawiązać walkę z zawodnikami

Apatora Toruń w meczu na Motoarenie. W pozostałych spotkaniach

w większości zdobywał dwucyfrowy wynik i imponował szybkością. Zdarzały

mu

się oczywiście wpadki jak choćby defekt w 15. biegu zremisowanego

spotkania ze Stalą Rzeszów czy sześć punktów w meczu z Unią Tarnów.



Piotr

w sezonie 2011, jak na Kapitana przystało, poprowadził swój zespół po

szósty w historii tytuł Drużynowych Mistrzów Polski. Pomagał kolegom

z drużyny nie tylko na torze, ale przede wszystkim w parku maszyn.




Ligowe występy Piotra w sezonie 2011 to nie tylko Polska. PePe dwunasty

sezon startował między innymi w szwedzkiej Indianernie Kumla. Zespół

Indian wspaniale spisywał się przez większość sezonu, kiedy to pewnie

liderował tabeli rozgrywek Elitserien. Prawdziwe potknięcia przyszły

dopiero w spotkaniach finałowych z Piraterną Motala. Praci mając

w składzie Grega Hancocka nie dali szans Pepe i spółce i tym drugim

pozostało zadowolić się srebrnymi medalami. To i tak spory sukces, bo

był to pierwszy od wielu lat medal wywalczony w ligowej rywalizacji.



W

sezonie 2011 Piotr reprezentował również barwy duńskiej Esbjergu

Motorsport, niemieckiego AC Landshut oraz czeskiego PDK Grepl Mseno oraz

rosyjskiej Turbiny Bałakowo. Szczególnie ten ostatni klub jest miło

wspominany przez PePe. To właśnie w barwach Turbiny w dalekim

Władywostoku Piotr wywalczył tytuł Drużynowego Mistrza Rosji. Sukces

cieszy tym bardziej, że to właśnie PePe był jego głównym autorem.

W ostatnim biegu po fantastycznej akcji na ostatnim łuku wyprzedził

rywala

zdobywając jeden punkt przeważając o końcowym triumfie.



Dobra

jazda w ligach została zauważona przez... Marka Cieślaka. Piotr powrócił

do kadry narodowej i miał spory udział w zdobyciu przez

biało-czerwonych Pucharu Świata! Kiedy wielu już na stałe wykreśliło

PePe z reprezentacji, ten był w stanie pojechać fantastyczne zawody

w King`s Lynn oraz zrehabilitować się po słabszym początku w finale

w Gorzowie. Brawa otrzymane przez publiczność na Jancarzu były

potwierdzeniem i zarazem podziękowaniem za udany występ w barwach

reprezentacji Polski.



Osobnym tematem są występy indywidualne

Protasa. Srebrny medal w Mistrzostwach Par Klubowych, Brązowy Medal

Indywidualnych Mistrzostw Polski i trzecie miejsce w GP Challenge robią

wrażenie. Szczególnie ten ostatni wyczyn wspominany jest do dzisiaj

przez kibiców. Niestety nie z powodu fantastycznej jazdy Kapitana, ale

z konsekwencji jakie ten sukces niesie za sobą. Piotr dzięki sukcesowi

w Vojens załapał się do stałej obsady cyklu Grand Prix.



Sukces?

Indywidualnie z pewnością tak. Drużynowo niestety nie. Włodarze polskiej

ligi postanowili wyrównać poziom rozgrywek i... wymyślili ograniczenia

w składzie drużyn. Jednym z nich jest maksylana liczba zawodników

z cyklu

GP w składzie meczowym. Od sezonu 2012 każdy zespół może wystawić tylko

jednego żużlowca, który walczy o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.

Tym samym w Zielonej Górze pojawił się spory problem. Zarówno Piotr jak

i Andreas Jonsson oraz Greg Hancock byli pełnoprawnymi zawodnikami cyklu

Grand Prix.Prezes Robert Dowhan miał ciężkie zadanie postawienia tylko

na jednego z nich. Pomogli sami zawodnicy. Greg Hancock postanowił

przenieść się do Tarnowa, natomiast Piotr... zrezygnował ze startów

w cyklu. PePe postawił na drużynę, klub w którym się wychował i w którym

zamierza jeździć przez najbliższe lata.