2004

Sezon 2004 to spore zmiany kadrowe w Apatorze. Odchodzi Rickardssona i Sawina – występy PePe będą miały znacznie większe znaczenie, a i odpowiedzialność za wynik zespołu zwiększa się znacznie. Choć władze klubowe nie mówią o medalu DMP, to … wiadomo, ze każdy chce wygrywać! Także „za miedzą” w niedawnym klubie Piotra nie dzieje się dobrze, a może….właśnie zaczyna się dobrze dziać? Przekształcenia klubu i …. Transfer braci Gollobów były z pewnością największym, wydarzeniem tej zimy! „Cieszę się, że Polonia pojedzie w Ekstralidze. Jestem związany z tym klubem, bo jeździłem tam wiele lat. Poza tym jest to bardzo zasłużony klub i...zastępstw nie ma zbyt wiele. Poza tym dla Apatora to tez dobrze, bo będą derby, prestiż, emocje i dawka adrenaliny. Z drugiej strony nie mogę nie powiedzieć, że jestem do końca „za” tą sprawą. Klub nie rozliczył się z zaległości finansowych, a to, co mówi pan Sawarski dowodzi tylko tego, że nie zna on kontraktu, który wiązał mnie z Polonią. Trudno. Nie chcę więcej o tym mówić, bo i tak nie wierzę w powodzenie tej sprawy...”

Przygotowania do sezonu zakończyły się …chrzest Oliwii Weroniki w kościele w Osesku i…finałem rozgrywek w halową piłkę nożna! „W sobotę odbyły się chrzciny mojej córeczki Oliwii, a weekend oznaczał także finały rozgrywek w piłkę halową.

Z jednej strony przygotowywaliśmy się do spotkania rodzinnego i samej uroczystości, która odbyła się w kościele w Osielsku, a z drugiej związany byłem terminami meczów. Do tego stopnia, że w dniu chrzcin o 18 grałem mecz! 

Finałowe spotkania odbywały się na hali Łuczniczka. W poprzek boiska zmieszczono dwa równoległe boiska do piłki i dwa mecze toczyły się równocześnie. W czasie finałów udało mi się strzelić pięć bramek, a w sumie „moja” drużyna zajęła trzecie miejsce przegrywając awans rzutami karnymi w półfinale. Same chrzciny przebiegły w bardzo rodzinnej atmosferze, a w kościele i później podczas rodzinnego obiadu zebrali się najbliżsi. W czasie ceremonii prawie ani na chwilę nie wypuściłem z rąk mojej córeczki, a chwila chrzcin Oliwii Weroniki była naprawdę wzruszająca.”

Sezon zaczął się jednak znakomicie! Zwycięstwa z Zielonką Górą i Bydgoszczą, wygrana w…Częstochowie! Huśtawka ligowych nastrojów trwała jednak bardzo długo, bo to co nadrobiono w Częstochowie stracono u siebie! Piotr w bilansie całego sezonu wystartował w 109 biegach i uzyskał średnią 8.40. Co ciekawe wyższe zdobycze punktowe zapisywał na swoim koncie na wyjazdach!

W końcu lipca Z teamu PePe płyną niepokojące wieści. Piotrowi odnowiły się kłopoty zdrowotne z kręgosłupem ciągnące się za nim jeszcze od 1998 roku. „Wtedy miałem pamiętny dla mnie upadek w Grudziądzu – przypomina Protasiewicz – złamałem kość ogonową i – jak okazało się po roku (!) – dorobiłem się także pęknięcia kręgu lędźwiowego L4!” Niepokojące wiadomości o kontuzji kręgosłupa w życiu żużlowca brzmią zawsze niezwykle poważnie. Co właściwie dolega kręgosłupowi reprezentanta Apatora-Adriany? „Co z kręgosłupem? Hmm.... Nie działa! Mam problemy z ruchami skrętnymi. Lekarz napisał, że jest to dyskopatia L4 – L5 po złamaniu kręgu L4. Zgodnie z zaleceniami lekarskimi przerwa w startach powinna trwać trzy tygodnie...” Przerwa w startach na tak duży okres w szczycie sezonu to problem. W sierpniu zaplanowano prestiżowy turniej w Gdańsku, mistrzostwa par klubowych, no i start w barwach reprezentacyjnych w Drużynowym Pucharze Świata. W połowie sierpnia finał IMP. Kiedy w to wszystko „wmontować” przerwę?!? „To nie jest wykonalne – stwierdza Piotr – na razie odpuszczam start w Szwecji. Leczę się intensywnie i nie ma sensu, bym jechał na ligę. Nie jestem w stanie... Zrezygnowałem również ze startu w Gdańsku w „Pucharze Lotosu”, a w piątek rano udam się do lekarza, który zdecyduje co dalej z tymi kręgami... Start w finale Mistrzostw Polski Par w Toruniu jest możliwy tylko jeśli lekarz powie, że to jest możliwe. Oczywiście są dostępne jakieś blokady, ale z tego, co już wiem działają przez kilka godzin, nie dłużej. Może będę zmuszony z nich skorzystać?” I skorzystał! Apator na swoim torze założył na piersi złote krążki MPPK! A jednak… „Nie jechałem dziś tak, jak powinienem, bo blokada dawał znać o sobie. Tor nie był najłatwiejszy i parę razy... pojechałem nie dokładnie tam, gdzie powinienem! Planowaliśmy, że wystartuję w pierwszym biegu, a potem... zobaczymy!”

„Trudno było od razu zakładać jak będzie mi szło. Mogło być... naprawdę słabo i wtedy na tor wyjechać miał Miedziak. Całe szczęście udało się dojechać te zawody do końca w całości i zapisałem na swoim koncie 11 punktów i bonusy”

„Nie wydaje mi się, że można było zakładać takie, a nie inne zwycięstwo. Kluczem okazała się wygrana z Tarnowem. Cóż... mieliśmy znacznie lepszy start i zjechaliśmy się przed Gollobem. Potem już było prościej, choć Janusz Kołodziej mocno mnie naciskał... Na tydzień biorę rozbrat z motocyklem. Mam zakaz wsiadania na niego i wyjazdu na tor do przyszłej niedzieli i tylko... czy wytrzymam?”

„Z tego, co rozmawiałem z lekarzem muszę niestety zrezygnować ze startu w Anglii. Nie będę reprezentował barw narodowych... Żałuję jak... nie wiem co, ale nie jestem w stanie postawić na szalę własnego zdrowia! Nie jestem zdrowy i nic na to nie poradzę, a naszej drużynie oczywiście będę kibicował i trzymam kciuku za jak najlepszy wynik!”

W Grand Prix startowaliśmy ze zmiennym szczęściem. Najlepszy występ przed polską publicznością we Wrocławiu zakończony…tradycyjnie tuż za podium… Szczęście było bardzo blisko i właściwie to po trosze zawinił nie do końca przypilnowany start (podniesione koło) i waleczny do końca Rickardssona, który pokonał PePe na ostatnim łuku. Broni jednak nie składamy, a doświadczenia przybywa! Przekonał się o tym Hans Andersen, który w Hamar po akcji Piotra…stracił miejsce w bezpiecznej grupie uczestników GP na rzecz Jarka Hampela! Mimo wszystko po turnieju w Norwegii nie krył irytacji: Piotr wywalczył awans do fazy zasadniczej turnieju i otarł się o awans do półfinału trafiając na wyścig - egzekucję! Od krawężnika wystartowali w nim Sullivan, Rickardsson i Hancock! „Gdybym miał inne pole - złości się PePe - na pewno bym lepiej wystartował, a później nie byłoby źle. Z tego pola D nie sposób było dobrze wyjechać. Szkoda...” „Żegnam się z cyklem w niezłym stylu, a czuję, że mógłbym w jeszcze lepszym! Tor był nienajlepszy i praktycznie o wszystkim decydował start i pierwszy łuk. Wszyscy mówią teraz o dzikich kartach, ale ja uważam, że nie mam specjalnych szans na taką nominację, bo jest już trzech Polaków w GP na przyszły rok. Ja muszę zrobić wszystko, by wrócić do elity tym bardziej, że tym występem narobiłem podobno trochę apetytu. Jedenasta lokata to nie jest super-szał, ale proszę zwrócić uwagę, że po raz kolejny kończę przed półfinałami. W nowej tabeli byłoby wygodniej...”

Kibiców zajmuje jednak co innego. W żużlowej Polsce od jakiegoś czas mówi się o…powrocie Piotra do Bydgoszczy! Dla kibiców w Bydgoszczy kluczowe znaczenie miała data 29.10.2004: „Podpisałem porozumienie z klubem bydgoskim na starty w następnych dwóch latach – komentuje na gorąco Piotr – oznacza to, że gdy wygaśnie mój kontrakt z Apatorem-Adrianą ponownie wystartuję w barwach Polonii. Można powiedzieć, że wrócę „do domu”… Na tę decyzję złożyło się kilka przyczyn, ale przede wszystkim chcę powiedzieć, że bardzo trudno było mi rozstać się z toruńskim klubem ze względu na kibiców i działaczy, a przede wszystkim ze względu na postać prezesa – pana Marka Karwana. Chcę podkreślić, że gdyby w Polsce, w polskim sporcie było więcej takich osób to na pewno byłoby wszystkim znacznie lepiej. Niezwykle dużo skorzystałem na związku z Adrianą i panem Markiem. Bardzo ważny etap w moim życiu. Na pewno go nie zapomnę. Jeśli chodzi o toruńskich kibiców to od początku wiedziałem, że są bardzo wymagający i nie łatwo być zaakceptowanym przez nich. Czułem ich wsparcie i widziałem kibicujących mi fanów na trybunach. Bardzo im za to dziękuję!. Powracając do tematu transferu u jego podłoża znalazły się deklaracje moich sponsorów: firmy Real i Pentel o chęci wspierania mnie podczas dwóch sezonów w Bydgoszczy. Nie oznacza to, że będę chciał znowu zmieniać klub – broń Boże! Zamierzam doczekać tu, w Bydgoszczy sportowej emerytury i spełnienia jako zawodnik, a później – kto wie? – jako szkoleniowiec, czy menedżer? Kolejną sprawą jest fakt, że cele, które stawia przed sobą klub bydgoski jakoś bardziej przystają do moich sportowych ambicji i planów, które wciąż przed sobą stawiam. Idąc dalej – uważam, że po przekształceniach, które zaszły zimą klub jest bardziej stabilny i … perspektywiczny. Co stanie się w Toruniu, gdy pan Marek Karwan zmieni swoje plany? Nie wiem… Nie potrafię sobie tego wyobrazić.. Ważnym elementem jest także fakt, że na początku sezonu spodziewam się drugiego dziecka i chcę być cały czas w zasięgu ręki dla Kasi. Pamiętam jak przeżywałem urodziny Oliwii i komplikacje jakie pojawiły się, gdy była zupełnie malutka. Wtedy byłem na Drużynowym Pucharze Świata w Danii i odczułem każdy metr dzielący mnie od rodziny. Wiem, ze Ci, którzy będą komentować mój powrót do Bydgoszczy będą nieraz podważali moje argumenty, ale to dla mnie naprawdę ważne. Przy intensywnych startach w Szwecji i całkiem możliwym starcie w Anglii chcę mieć w Polsce wszystko w jednym miejscu. Pamiętam także to, że kibice z Bydgoszczy nie odwrócili się ode mnie, gdy odszedłem do Torunia. Miałem cały czas w Bydgoszczy swoich kibiców i… także do nich jest ten powrót”

Toruński etap w sportowym życiu Piotr zamknął się 30 listopada. To data, która wiązała go kontraktem z toruńskim Apatorem – Adrianą. Teraz przed nami formalne podpisanie umowy na, dwuletnie (co najmniej….) starty w Bydgoszczy. „Obserwuję to, co dzieje się na rynku transferowym i niepokoi mnie sytuacja zespołu toruńskiego – komentuje PePe – wygląda na to, że w tej chwili dysponuje on piątka zawodników przygotowanych do startu w Ekstralidze. Wiesiek Jaguś, Crump, Ząbik, Miedziak i Marcin Jaguś…. To mało. Sądzę, że działacze wiedzą, co robią i mają jakiś plan. Z klasowych zawodników „do wzięcia” są …. Chyba tylko Sławek Drabik? Zobaczymy.”

Wieczór wróżb andrzejkowych nie objął swoim tradycyjnym czarem temu

PePe. „Nie lałem wosku przez klucz, ani nie wróżyłem sobie z fusów, ale

…. Pomyślałem sobie, co też – ewentualnie – chciałbym w takiej wróżbie

zobaczyć… Chciałbym zobaczyć zdrowie dla mnie i rodziny. Tak… A jeszcze?

Grand Prix! Awans do niego i zwycięstwa w gronie jej uczestników. Takie

wróżby…”